Po raz 43 zostały rozegrane regaty długodystansowe na Wiśle z Torunia do Bydgoszczy na trasie liczącej ponad 40 kilometrów.Wystartowały 54 jachty ze 144 zawodnikami z 20 klubów z całego kraju.
Słaby, przeciwny wiatr spowodował iż, pierwsza łódka, a była nią OMEGA prowadzona przez Tadeusza Grajewskiego z BKŻ Bydgoszcz, zameldowała się na mecie dopiero po ponad 4 godzinnej żegludze.
Wreszcie po kilku latach porażek z żeglarzami toruńskimi, bydgoszczanie skompletowali dwie szybkie jednostki, na których wystartowali reprezentanci naszego Urzędu Miasta: wiceprezydent Lidia Wilniewczyc oraz skarbnik Ambroży Pawlewski. Startując w klasie Prezydenckiej zajęli odpowiednio pierwsze i czwarte miejsce.
Regaty w Toruniu otworzyli wspólnie Wojewoda Kujawsko-Pomorski Józef Ramlau, Wiceprezydent Torunia Zbigniew Fiderewicz i Prezydent Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz. W takim samym składzie dokonali uroczystego zamknięcia regat, które odbyło się na brzegu Brdy przed halą sportową „ŁUCZNICZKA”. Puchar Związku Miast Nadwiślańskich w klasie Prezydenckiej pozostaje w Bydgoszczy.
Okazały puchar Wojewody Kujawsko-Pomorskiego za najliczniej reprezentowany klub w regatach zdobyli żeglarze Wojskowego Klubu Żeglarskiego „PASAT” z Bydgoszczy.
Puchar dla najszybszego jachtu regat otrzymał Tadeusz Grajewski z Bydgoskiego Klubu Żeglarskiego.
Zwycięzcy poszczególnych klas uhonorowaniu zostali medalami i pucharami. Nagrodą główną był silnik do jachtu, wylosowany przez żeglarzy z MKŻ Żnin.
Po uroczystym zakończeniu regat przy Hali Łuczniczka w Bydgoszczy uczestnicy regat wzięli udział w festynie zorganizowanym z okazji 660-lcia Bydgoszczy. Szantowo grali: EKT Gdynia, Własny Port. Na Starym Rynku odbył się koncert zespołu BAJM, a całość uświetnił wielki pokaz świateł i sztucznych ogni.
W niedzielę 4 czerwca br. żeglarze toruńscy, którzy zapowiedzieli rewanż w przyszłym roku, odpłynęli za holownikiem do grodu Kopernika.
Godzin pływania: 174,5 (w tym 134,5 pod żaglami i 40 na silniku)
Idea tego rejsu powstała już ponad rok wcześniej, ale ze względu na problemy z wyczarterowaniem odpowiednio dużego jachtu za odpowiednio przystępną cenę na realizację przyszło trochę poczekać. Na początku było szkolenie: obozy żeglarskie, które WKŻ Pasat organizuje co roku i kursy wiosenne. Ludzie kończący kursy często pojawiali się na naszej przystani w Pieczyskach, niektórzy zapisywali się do Klubu, a młodzież przyjeżdżała na kolejne obozy, by po uzyskaniu patentu pływać pod szyldem Pasatu w rejsach po Zalewie Koronowskim klubowymi jachtami. Tak też trafili do nas uczestnicy tego rejsu. Znalazło się kilku młodych członków i sympatyków Pasatu, którzy zapragnęli posmakować żeglarstwa morskiego i zdobyć pierwsze szlify w dążeniu do uzyskania stopnia sternika jachtowego. Po początkowych problemach kapitan Krzysztof Laskowski, który zgodził się dowodzić rejsem zdołał wyczarterować jacht. Dzięki uprzejmości armatora – Yacht Clubu Morskiego Columbus ze Świecia, któremu składamy serdeczne podziękowania, na przystępnych warunkach udostępniono nam na dwa tygodnie stalowy szkuner sztakslowy „Dar Świecia„. Od jesieni ubiegłego roku zaczęliśmy planować rejs i pełną obsadę. Docelowym portem była stolica Danii – Kopenhaga. Już w styczniu wszystkie miejsca w załodze były zarezerwowane. W rejsie udział biorą:
Kap. j. Krzysztof Laskowski – kapitan
St. j. Mariusz Sulewski – I oficer
J. st. m. Jan Kromski – II oficer
Ż.j. Adrianna Czajkowska
Ż.j. Michał Ciborski „Ciby”
Ż.j. Piotr Gomoła „Gomez”
Ż.j. Marcin Łażewski
Ż.j. Ignacy Marzecki
Ż.j. Michał Mendyk „Czołg”
Wszyscy poza kadrą oficerską pierwszy raz na morzu i wszyscy wyszkoleni na obozach i kursach WKŻ Pasat. Średnia wieku morskich neofitów 17-18 lat. Ostatnie tygodnie przed rejsem, to dla większości gorączkowe przygotowania: jak się wyposażyć, jakie dokumenty trzeba mieć przy sobie, jaką walutę, prowiant, ubezpieczenia i wiele, wiele innych drobiazgów oczywistych dla tych, którzy po morzach pływają od lat, ale nie dla tych, którzy wybierają się w swój pierwszy rejs.
No i nastał pierwszy dzień. Krótko po godzinie 9.00 wszyscy uczestnicy stawili się w porcie w Górkach Zachodnich. Wybrzeże przywitało nas piękną słoneczną pogodą. Bosman sprawnie przekazał nam jacht i rozpoczęło się wielkie pakowanie. Ku wielkiemu zdziwieniu góra bagaży znikła z kei we wnętrzu jachtu i jeszcze pozostało miejsce dla uczestników. Krótkie szkolenie dotyczące zasad bezpieczeństwa, używania pasów bezpieczeństwa, alarmów, i wychodzimy na Zatokę Gdańską. Wiatr nam nie sprzyjał, mało że wiał słabo, to jeszcze w kierunków północnych, co zmusiło nas do halsówki. Na szczęście z czasem wiatr wzmógł się i jacht nieco nabrał prędkości. Około 20.00 osiągnęliśmy pierwszy port – Hel, gdzie postanowiliśmy przenocować i poczekać na zapowiadany północno-wschodni wiatr. Pierwsze wrażenia za nami i choć chwilami przechyły były spore, to chorobie morskiej nikt się nie poddał.
Niedzielny poranek przywitał nas pięknym słońcem i słabym wiatrem. Krótki spacer po Helu, wizyta w fokarium i koło południa czas wyjść w morze. Wiatr rzeczywiście odkręcił na korzystny kierunek i wiał z siłą 2-30 B. Płynęliśmy wzdłuż Półwyspu Helskiego z zawrotną prędkością 3 węzłów, spokojne morze i tylko jeden incydent zmącił sielską atmosferę na pokładzie. Załogant zaznaczający pozycję na mapie poinformował ku zdziwieniu wszystkich na pokładzie, że… znajdujemy się na lądzie. Oczywiście wprawne oko oficera szybko „zepchnęło” jacht z mielizny i poprawiona pozycja znalazła się na mapie. Wieczorem minęliśmy przylądek Rozewie i skierowaliśmy się w stronę Bornholmu.
Cały poniedziałek płynęliśmy dość jednostajnie na zachód stopniowo oddalając się od polskiego wybrzeża. Po minięciu trawersu Wzgórza Rowokół traciliśmy kontakt wzrokowy z krajem. W międzyczasie uczestnicy rejsu stopniowo wgłębiali się w obsługę urządzeń pokładowych, zasady prowadzenia nawigacji i zapisów w dzienniku jachtowym. Stosunkowo spokojne morze ułatwiało łagodną aklimatyzację do morskich warunków. W wolnych chwilach na szerokim pokładzie rufowym zbierał się klub miłośników gry w Rummy, taką odmianę Remika, w której zamiast kart używa się plastikowych klocków. Świetna rozrywka na długie rejsowe godziny.
We wtorkowy poranek ujrzeliśmy zarysy Bornholmu. Po drodze mijał nas żaglowiec Marynarki Wojennej ORP Iskra, nie obyło się bez salutowania banderą. Zdecydowaliśmy, że wchodzimy do Ronne. Dotarcie do stolicy wyspy zajęło nam pół dnia, podczas którego wachty po kolei uczyły się obsługi szczotki do szorowania pokładu i kokpitu. Zdziwiliśmy się że ten jacht może wyglądać o wiele lepiej niż na początku rejsu przy użyciu zwykłej szczotki i odrobiny detergentu. Popołudniem zacumowaliśmy w porcie jachtowym w Ronne. Udaliśmy się na pobliską plażę. To nie może być Bałtyk! – tak większość uczestników rejsu zareagowała na krystalicznie czystą wodę, która oprócz tego że czysta okazała się niestety być niewiarygodnie zimna. Później wycieczka po urokliwym kilkunastotysięcznym miasteczku, spokojne uliczki z ciekawą architekturą, małe sklepiki i kafejki, galerie sztuki. Dla większości uczestników był to pierwszy kontakt z Danią i Bornholmem w szczególności. Niestety wieczorna prognoza pogody pogorszyła nasze nastroje: zapowiadała aktywny front i silne zachodnie wiatry przez kolejne dni. Gdyby się sprawdziła mogłoby to poważnie zagrozić terminowemu dotarciu do Kopenhagi.
Poranek przywitał nas przelotnym deszczem i zachodnim wiatrem o sile 5-6 0B. Krótka narada załogi i decyzja: próbujemy. W południe wyszliśmy z portu na rozkołysane wody zachodniego Bałtyku. Oczywiście halsówka, przechyły i coraz większy rozkołys. To był test, mający pokazać kto już się zaaklimatyzował i nie straszne mu trudniejsze warunki. Załoga zdała ten test. Poza pojedynczymi przypadkami składania hołdów dla Neptuna przez jednego z załogantów, który mimo tego mógł normalnie funkcjonować. Nikt nie zapadł na cięższe odmiany choroby morskiej. Ignacemu i Marcinowi tak spodobało się huśtanie, że ubrani na sztormowo zajęli miejsca obserwacyjne na koszu dziobowym, gdzie byli systematycznie podmywani przez falę. Prawdziwej odporności wymagała praca w kambuzie, ale tam już nie wszyscy chętnie się pchali, a niektórzy przebywając tam przez chwilę przybierali dziwnie nienaturalne barwy. Tutaj poza II oficerem – Jankiem znakomicie sprawdzili się Marcin, „Ciby” i „Czołg” . Po drodze trzeba było przeciąć rutę, na której niczym na Trasie Marszłkowskiej sunęły jeden za drugim kontenerowce, masowce i tankowce. W obie strony. Przydał się jachtowy radar, a przede wszystkim wzmożona obserwacja wachty nawigacyjnej.
Około 2.00 w czwartek postanowiliśmy zawinąć na chwilę do Ystad. Zrobiliśmy sobie nocną wycieczkę po tym portowym miasteczku (no może poza Ignacym, który z własnego wyboru pełnił wachtę portową we własnej koi i niespecjalnie miał ochotę się z nią rozstać). Wyszliśmy o 6.00 rano, ciężko było wstać, a westowa szóstka jeszcze nie przestała wiać, więc czekał nas kolejny dzień halsówki w kierunku Kanału Falsterbo. Cała załoga przyzwyczaiła się już do rozkołysu i przechyłów, a wiatr stopniowo odkręcał dając możliwość płynięcia wzdłuż szwedzkiego wybrzeża. Nudę zabijano pracami na pokładzie. Praktycznie każdy miał swój wkład w to, że kolejne powierzchnie antypoślizgowe odzyskiwały oryginalny kolor. Szczególne zasługi oddała tu wachta druga, czyli „Gomez” i „Czołg”. Z kolei Ignacy zabrał się za „glansowanie mosiądzów”, dzięki czemu mosiężne knagi zaczęły wyglądać prawie jak nówki. Popołudniem dopłynęliśmy w okolice Trelleborga, gdzie trzeba było zachować ostrożność z uwagi na duży ruch promów. W końcu ujrzeliśmy wejście do Kanału Falsterbo. Żagle w dół i korzystając z „dieselgrota” pokonujemy kanał. Po przepłynięciu zwodzonego mostu zacumowaliśmy w pobliskiej marinie i poszliśmy na krótki spacer po okolicy.
Po drodze napotkaliśmy niezliczone roje małych muszek. Do historii lingwistyki stosowanej przejdzie przypadek „Gomeza”, który w trzech znanych sobie językach próbował dowiedzieć się od tubylców jak trafić na pocztę. Problem polegał na tym że używał trzech języków jednocześnie, a w dodatku jakby na złość żaden z tych języków nie był językiem szwedzkim. Po powrocie na jacht mieliśmy okazję podziwiać niecodzienne widowisko: o zachodzie słońca wzdłuż widocznego z mariny olbrzymiego mostu łączącego szwedzkie Malmo z duńską Kopenhagą rozbłysły efektowne fajerwerki. Od miejscowych dowiedzieliśmy się że to z okazji 10-lecia funkcjonowania tego arcydzieła sztuki inżynierskiej.
W piątkowy poranek przy dość silnym południowym wietrze na samym grocie wyruszyliśmy do Kopenhagi. Po drodze mijaliśmy olbrzymią farmę wiatrową na środku Oresundu, potem wzdłuż mostu, którego ogrom mogliśmy podziwiać dopiero z bliska sunęliśmy baksztagiem ku duńskiej stolicy. Nawigowanie w tym rejonie wymaga sporej koncentracji, pławy torowe, znaki kardynalne, stawy, spory ruch statków – to musiało robić wrażenie na tych , którzy pierwszy raz widzą coś takiego. No i niezapomniane wrażenia – samoloty podchodzące do lądowania na Kopenhaskim lotnisku Kastrup w odstępach dokładnie jednominutowych. Wydawało nam się że zahaczą o nasze maszty, ale oczywiście było to tylko wrażenie. Zwiedzanie Kopenhagi zaczęliśmy od opłynięcia kanałów portowych. Z wody to hanzeatyckie miasto wygląda naprawdę okazale. Popołudniem zacumowaliśmy w marinie Langelinie położonej w pobliżu słynnej kopenhaskiej Syrenki. Niestety nie dane było nam zobaczyć syrenki na żywo, gdyż została przewieziona na światową wystawę Expo, a w miejscu oryginału stał telebim pokazujący na żywo Syrenkę w … Chinach. Wieczorem na kończącego akurat w ten dzień okrągłe osiemnaście lat „Czołga” czekała niespodzianka: stylowy tort urodzinowy z osiemnastoma „świeczkami” autorstwa Ady i Marcina. Urodzinowa impreza na niewielkim jachcie może nie przypominała wieczoru w klubie, ale też było nieźle. W sumie to szkoda że nie mogliśmy przesiąść się choć na chwilę na stojący nieopodal m/y Octopus – szósty pod względem wielkości jacht motorowy świata – taki pływający prywatny hotel wielkości niedużego promu, no ale cóż solenizant nie rozdał nam wejściówek.
Sobota, to dzień zwiedzania miasta i robienia zakupów. No tak w tym żeglarstwie to jednak najbardziej bolą nogi, a upał coraz mocniej dawał się we znaki, ale widok z wieży kościelnej po pokonaniu ponad 400 schodów – bezcenny – Kopenhaga w całej okazałości u naszych stóp. Wieczorem wizyta na Nyhavn, gdzie po całodziennym upale orzeźwiły nas chłodzące napoje zakupione w Havnekiosken. I ten niepowtarzalny klimat, te tłumy ludzi z różnych stron świata, mówiących różnymi językami.
Niedzielne przedpołudnie, to zajęcia w podgrupach – bieganie po centrum, zmiana warty przed Pałacem Królewskim (nieco mniej okazała niż w Londynie) i męczący upał. Po obiedzie wychodzimy w morze. Cel – powrót do Kanału Falsterbo. Dopiero po wypłynięciu z miasta temperatura robi się znośna, ale ze względu na słaby wiatr jeszcze długo podpieramy się silnikiem. Wieczorem Polskie radio podało oczekiwane z ciekawością wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich. Do kanału dopłynęliśmy około 22.30. Niestety było to pół godziny po ostatnim planowym otwarciu mostu nad kanałem, co zmusiło nas do przeczekania nocy w porcie.
W poniedziałkowy poranek wyruszyliśmy wzdłuż szwedzkiego wybrzeża w kierunku Bornholmu. Piękna słoneczna pogoda i ciepły południowo-zachodni wiatr o sile 3-40B powodowały iście plażową żeglugę. Co niektórzy nieźle się spiekli. Pod wieczór jednak niebo zaczęło się chmurzyć. Gdy po raz drugi przechodziliśmy „Trasę Marszałkowską” dla statków już każdy wiedział jak ocenić niebezpieczeństwo zderzenia na wodzie. Przed nami wysokie klify Bornholmu i wznoszące się nad nimi ruiny zamku Hammershus, za nami gęstniejące chmury i doganiający nas słaby deszcz. Płyniemy w kierunku stojącej na skalnym przylądku latarni Hammerodde. Po północy mijamy przylądek i kierujemy się do portu w miasteczku Allinge.
Wtorkowy poranek przywitał nas chłodem i silnym zachodnim wiatrem. Spacer po Allinge i niespodzianka – północne wybrzeże Bornholmu jest zupełnie inne niż to znane z Ronne. Skały i wydrążone w nich niewielkie zatłoczone porciki. Korzystając z miejscowych marketów uzupełniamy braki w jachtowej spiżarni i pełną prędkością dochodzącą do 7 węzłów płyniemy w kierunku Christianso. Postanowiliśmy opłynąć wyspę – twierdzę , jednak bez zawijania do portu. Wrażenie jest niesamowite: skaliste brzegi dwóch małych wysepek połączonych kładką wzmocnione są murami obronnymi, na których rozstawione są dziesiątki dział. Ci Szwedzi to faktycznie łatwo nie mieli jak próbowali zdobywać wyspę. Nad całością góruje wieża dawnej twierdzy przerobiona na latarnię morską. Wewnątrz portu tak ciasno, że nawet gdybyśmy chcieli, to nie było gdzie zaparkować naszego ponad trzynastometrowego „pancernika”. Skierowaliśmy się na południe w kierunku Svaneke. Wiatr chwilami jeszcze przybierał na sile, co powodowało że płynąc półwiatrem rozpędziliśmy się do 8 węzłów. Dotarcie do Svaneke zajęło nam około 1,5 godziny. Port był podobnie zatłoczony jak na Christianso, więc sporo czasu zajęło nam znalezienie bezpiecznego sposobu zacumowania.
Svaneke to miejscowość typowo turystyczna, na uliczkach spotkać można sporo naszych rodaków. Oczywiście wybraliśmy się na spacer po urokliwym miasteczku: wystawy, artystyczna huta szkła, czy wytwórnia cukierków, gdzie można obejrzeć od początku do końca cały proces produkcji, czy ciekawy ewangelicki kościół, to tylko niektóre z odwiedzonych przez nas miejsc. Nie sposób było odmówić sobie przyjemności skosztowania wędzonych ryb w jednej z najbardziej znanych wędzarni na całym Bornholmie. Wieczór spędziliśmy oglądając telewizję w portowej świetlicy, do której każdy płacący za postój jachtu ma prawo wstępu. Z resztą Svaneke odwiedzałem zawsze z przyjemnością gdy byłem w rejonie Bornholmu, a miejscowy Bosman, który zawsze jest przyjaźnie nastawiony naszą kolejną (choć pierwszy raz tak dużym jachtem) wizytę w Svaneke uhonorował zwolnieniem nas z opłaty za postój.
Środowe przedpołudnie spędziliśmy chodząc po Svaneke, a po obiedzie wypłynęliśmy ku brzegom ojczystym – kierunek Łeba. Pod wieczór zachodni wiatr zaczął tężeć i wiało 6 0B. Na otwartym morzu objawiało się to sporym rozkołysem i latającymi po wnętrzu jachtu ruchomymi elementami wyposażenia. Ale tym razem załoga była już uodporniona na morskie bujanie. W nocy musieliśmy uważać na słynne akweny nawigacyjne nr 6 i 6a, na których odbywały się manewry wojskowe.
Gdy wstał świt płynęliśmy już wzdłuż polskiego wybrzeża systematycznie się do niego zbliżając. Wreszcie byliśmy w zasięgu polskiej telefonii. Około południa zacumowaliśmy w największej chyba marinie jachtowej wzdłuż polskiego wybrzeża w Łebie. Miasto przywitało nas upalną pogodą. Korzystając z okazji odwiedziliśmy świetnie wyposażony sklep żeglarski, po czym udaliśmy się na dłuższy spacer do centrum. Szkoda, że piękna marina powstała tak daleko od centrum miasta. Wieczór spędziliśmy na słuchaniu szant w portowej tawernie i dyskusjach o kończącym się rejsie.
W piątkowy poranek udaliśmy się w ostatni etap rejsu – do Górek Zachodnich. Wiatr był słaby, więc jacht leniwie pokonywał kolejne mile po gładkiej tafli morza. Najdłużej trwało tradycyjnie minięcie Rozewia, do którego dotarliśmy pod wieczór. Wiatr mało jeszcze osłabł, i w dodatku zaczął kręcić. Przez czterogodzinną wachtę upłynęliśmy całe 2 mile. Nad ranem wobec braku widocznych oznak poprawy warunków wietrznych przeszliśmy na napęd mechaniczny, z pomocą którego przed południem dotarliśmy do macierzystego portu. Pozostało tylko sklarować jacht (bosman był pod wrażeniem), uzupełnić formalności (dziennik jachtowy, opinie – rzecz jasna pozytywne, wpisy do książeczek) i wyokrętować się. Wszyscy uczestnicy rejsu twierdzili i twierdzą nadal, że gdyby tak ktoś przyszedł i zapytał: stary, czy masz czas, to oczywiście płyną w kolejny rejs.
29 stycznia 2016 roku w Sali MWiK przy ul. Gdańskiej 242 w Bydgoszczy o godzinie 17.30 odbył się zwyczajny Zjazd Oddziału Żeglarskiego PTTK PASAT. Celem Zjazdu było podsumowanie pierwszej kadencji działalności Pasatu w nowej formie – Oddziału PTTK oraz wybór władz na nową kadencję 2016-2020.
Zebranie otworzył prezes zarządu OŻ PTTK „Pasat” – kol. Zdzisław Skorupski witając przybyłych członków Klubu. Następnie uczczono pamięć osób, które odeszły Na Wieczną Wachtę.
Prezydium zebrania ukonstytuowało się w składzie: przewodniczący zebrania – Mariusz Sulewski, sekretarz zebrania – Marcin Łażewski, asesor – Zdzisław Skorupski
Prowadzenie obrad przejął przewodniczący prezydium kol. Mariusz Sulewski. Następnie przewodniczący polecił prezydium ustalenie wg listy obecności sprawy prawomocności Zebrania dla celu w jakim zostało zwołane. Statutowy wymóg prawomocności zebrania, to obecność większości bezwzględnej wynoszącej min. 30 członków klubu. Po zapoznaniu się z listą obecności sekretarz zebrania stwierdził, iż na odnotowanych 59 członków do głosowania klubu, podpisy złożyło 39 członków na godz. 17.40. Po stwierdzenia tego faktu przewodniczący zebrania poinformował jego uczestników o prawomocności obrad.
Uczestnicy Zjazdu jednogłośnie zatwierdzili przedstawiony w zawiadomieniach porządek obrad i regulamin Zjazdu. Protokolantami zebrania zostali wybrani kol. Kinga Pilarska i Rafał Walkowiak. Do Komisji Wyborczej jednogłośnie wybrani zostali kol. Tadeusz Furman, Krzysztof Laskowski i Jarosław Zagdan. Przewodniczący poinformował zebranych, aby dla zgłoszenia komisji wyborczej kandydatur do władz oraz na delegatów wykorzystać pierwszą przerwę w obradach. Komisję uchwał i wniosków wybrano jednogłośnie w składzie: kol. Eugeniusz Ostrowski, Ireneusz Walkowiak i Agnieszka Przepierska.
Kolejnym punkten zebrania była przemowa ustępującego Prezesa Zdzisława Skorupskiego, który pokrótce przedstawił historię czterech ostatnich lat działania klubu. Kol. Skorupski opowiadał jaką zmianę przeszedł Pasat w czasie 4 letniej kadencji. Głównym wyczynem było przekształcenie klubu w samodzielny oddział posiadający osobowość prawną, zdolność do prowadzenia działalności gospodarczej. Procedura rejestracji i założenia działalności gospodarczej wymagała załatwienia wielu spraw w określonym porządku i terminach. Następnie zostały przedstawione finanse oraz zaległości dłużników wobec Oddziału. Zostały przedstawione zasadnicze inwestycje oraz pozytywne aspekty działania klubu. Na koniec przemówienia Prezes Skorupski podziękował wszystkim aktywnie działającym członkom oraz wyraził chęć niesienia pomocy i dzieleniem się doświadczeniem nowemu zarządowi, który zostanie wybrany.
Podsumowując przemówienie kol. Skorupski wręczył najbardziej zasłużonym osobom, które przyczyniły się działalności oddziału drobne upominki. Osoby wyróżnione to:
Józef Gumienny,
Romuald Galor,
Eugeniusz Ostrowski,
Bogdan Iwanow,
Tadeusz Mrozek,
Jan Kuras,
Jolanta Śmiegiel,
Agnieszka Przepierska,
Bożena Mrozek.
Szczególne wyróżnienie zostało przekazane dla kol. Tadeusza Furmana.
W czasie wręczenia wyróżnień dotarł kol. Jerzy Gerszewski, powodując tym zwiększenie do 40 osób uprawnionych do głosowania.
Następnie głos otrzymał kol. Edward Kozanowski, który podziękował Prezesowi Zdzisławowi Skorupskiemu za przedstawianie sprawozdania oraz działania na rzecz klubu. Następnie ukłony zostały skierowane do Tadeusza Mrozka oraz Zarządu Klubu za rozwijanie oddziału oraz poprawę struktur finansowych oraz rozpoznawalność oddziału. Przedstawił również wielkie znaczenie działalności społecznej, oraz organizowanie imprez na skalę rozpoznawalną w całej Polsce.
Następnie głos otrzymał przewodniczący komisji rewizyjnej kol. Andrzej Strzyżowski, który przedstawił działalność komisji. Przewodniczący wyraził opinię, iż wyniki są prawidłowe, wydatki poniesione przez zarząd były w sposób uzasadniony i racjonalny. Podsumowując komisja rewizyjna złożyła wniosek o udzielenie absolutorium ustępującemu zarządowi. Zgodnie z ordynacją wyborczą i przeprowadzonym głosowaniem wszyscy członkowie ustępującego zarządu otrzymali absolutorium. N
Przewodniczący zaproponował podjęcie uchwały ustalającej ilość członków zarządu i komisji rewizyjnej oddziału. Przewodniczący zgłosił również konieczność zajęcia przez zebranie stanowiska, czy nowy oddział będzie posiadał sąd koleżeński, gdyż zgodnie ze statutem PTTK jest to sprawa fakultatywna do decyzji Walnego Zebrania członków. Po dyskusji zgodnie z wolą zjazdu zarząd będzie liczył 7 osobowy skład zarządu. Przewodniczący zaproponował 5 osób do komisji rewizyjnej i taką ilość 40 głosami przyjęto do tekstu uchwały. Po krótkiej dyskusyjnej wymianie poglądów uznano, że w aktualnej kadencji oddziału, sąd koleżeński jest zbędny i jednogłośnie zagłosowano za niepowoływaniem sądu koleżeńskiego.
Przewodniczący otworzył dyskusję na temat powoływanego oddziału i jego działalności proponując ogłoszenie przerwy w obradach i apelując, by wykorzystać ją na zgłaszanie do komisji wyborczej kandydatur do władz oddziału.
Po przerwie przewodniczący zapytał przewodniczącego komisji wyborczej czy komisja jest gotowa do przedstawienia propozycji kandydatur, co zostało potwierdzone. Komisja przedstawiła zgłoszone kandydatury:
Po przerwie wybrano komisję skrutacyjną w składzie: kol. Józef Gumienny, Romuald Galor, Zenon Bielun.
Przystąpiono do głosowania przez wrzucanie głosów do urny pod nadzorem komisji skrutacyjnej. Po zakończeniu głosowania komisja udała się na liczenie głosów.
W międzyczasie dyskutowano nad zgłoszonymi wnioskami dotyczącymi kierunków dalszej działalności Oddziału. Przystąpiono do dyskusji nad zgłoszonymi wnioskami. Przewodniczący Komisji uchwał i wniosków kol. Ostrowski poinformował że zgłoszono 4 wnioski.
Komisja skrutacyjna po policzeniu głosów oznajmiła, że:
– Delgatami na Sejmik KPOZŻ wybrani zostali: Damian Skałecki 35 głosów i Mariusz Sulewski 37 głosów
– Delegatem na Regionalną Konferencję Oddziałów PTTK wybrany został Mariusz Sulewski głosów 24.
Komisja ogłosiła również wybrane składy Zarządu i Komisji Rewizyjnej na kadencję 2016-2020. Przewodniczący zebrania zarządził udanie się wybranych składów władz oddziału do ukonstytuowania zgodnie z Ordynacją Wyborczą PTTK pod nadzorem przewodniczącego komisji skrutacyjnej.
Przewodniczący komisji skrutacyjnej kol. Józef Gumienny poinformował o ukonstytuowaniu się Zarządu Oddziału Żeglarskiego PTTK „Pasat” w składzie:
Mariusz Sulewski prezes zarządu
Eugeniusz Ostrowski wiceprezes ds. ekonomicznych
Jacek Laskowski wiceprezes ds. technicznych
Rafał Walkowiak sekretarz
Marcin Łażewski skarbnik
Damian Skałecki członek zarządu
Jarosław Zagdan członek zarządu
oraz Komisji Rewizyjnej Oddziału w składzie:
Tadeusz Furman prezes komisji
Bolesław Krystowczyk wiceprezes komisji
Tomasz Rzęski sekretarz komisji
Andrzej Strzyżowski członek komisji
Andrzej Wiatrowski członek komisji
Głos zabrał wybrany prezes zarządu oddziału kol. Mariusz Sulewski, który podziękował zebranym w imieniu nowego zarządu, za okazane zaufanie, zobowiązał się do dołożenia wszelkich starań aby działalność oddziału spełniła oczekiwania a zarazem prosił członków o wsparcie oddziału osobistym zaangażowaniem.
Przewodniczący poddał pod głosowanie uchwałę zatwierdzającą protokół komisji uchwał i wniosków. Uchwała została przyjęta jednogłośnie 37 głosami za.
Wobec wyczerpania porządku obrad, przewodniczący zebrania ogłosił jego zakończenie i podziękował zebranym za aktywność podczas obrad.
W dniu 28 stycznia 2012 roku odbyło się Nadzwyczajne Walne Zebranie Członków WKŻ Pasat zwołane w celu przekształcenia Klubu w samodzielny Oddział Żeglarski PTTK Pasat. Frekwencja dopisała – w zebraniu wzięło udział 60 członków Pasatu, co dało możliwość jego sprawnego przeprowadzenia (zapisy statutu PTTK wymagają obecności przynajmniej 50 członków PTTK do powołania nowego Oddziału). Za obecność i czas poświęcony na dyskusję i podejmowanie ważnych dla przyszłości Pasatu decyzji wszystkim, którzy wzięli udział w zebraniu dziękujemy.
SONY DSC
Zebraniu sprawnie przewodniczył Edward Kozanowski – Członek ZG PTTK. W skład Prezydium Zjazdu weszli również Andrzej Krupski i Wiesław Fiutowski. Protokolantami zebrania wybrano Rafała Pieńkowskiego i i Kingę Pilarską. Uczestnicy zebrania zgodnie uchwalili Uchwałę Założycielską Oddziału Żeglarskiego PTTK Pasat im. Komandora Jerzego Przepierskiego. Jednogłośnie przyjęty został także statut nowego oddziału w wersji zaproponowanej przez Zarząd WKŻ Pasat z uwzględnieniem poprawek zgłoszonych przez przedstawiciela Zarządu Głównego PTTK.
Zjazd założycielski dokonał także wyboru władz nowego oddziału zgodnie z ordynacją wyborczą załączoną do statutu PTTK. Uczestnicy zjazdu postanowili nie wybierać w bieżącej kadencji sądu koleżeńskiego, a jedynie wymagane statutem Zarząd Oddziału i Komisję Rewizyjną Oddziału. W wyniku wyborów władze ukonstytuowały się następująco:
Zarząd Oddziału Żeglarskiego PTTK Pasat.
Prezes – Komandor Zdzisław Skorupski
Wiceprezes ds. ekonomicznych Tadeusz Mrozek
Wiceprezes ds. technicznych Piotr Lawer
Sekretarz Mariusz Sulewski
Skarbnik Marcin Łażewski
Członek Zarządu Krzysztof Laskowski
Członek Zarządu Tadeusz Szukiel
Komisja Rewizyjna Oddziału
Prezes Komisji Rewizyjnej Andrzej Strzyżowski
Wiceprezes Komisji Rewizyjnej Bolesław Krystowczyk
Sekretarz Komisji Rewizyjnej Michał Buzalski
Członek Komisji Rewizyjnej Waldemar Drążkowski
Członek Komisji Rewizyjnej Tadeusz Furman
Uwaga – wybrane władze mają za zadanie doprowadzić do rejestracji Oddziału. Do czasu zarejestrowania Oddziału w ZG PTTK i KRS majątkiem WKŻ Pasat administruje dotychczasowy Zarząd WKŻ Pasat oraz Zarząd Oddziału PTTK przy Klubie IWsp SZ.
Zebranie było także okazją do dyskusji na temat dalszych kierunków i zagrożeń rozwoju Pasatu w nowej formie prawnej i bieżącej sytuacji ekonomicznej, a zapisane wnioski z dyskusji zostały przedstawione nowym władzom jako kierunki działalności.
19 września 2015 roku po raz 14 odbyły się tradycyjne Regaty Pamięci poświęcone wspomnieniu żeglarzy i działaczy żeglarskich, którzy odeszli na wieczną wachtę.
SONY DSC
Honorowy Patronat nad tegorocznymi regatami objęła Wojewoda Kujawsko-Pomorska Pani Ewa Mes. Głównym organizatorem regat w tym roku był OŻ PTTK „PASAT”. Rozegrano 3 wyścigi po trójkącie. Sędzią głównym regat był kol. Jacek Firkowski. Dopisała zarówno pogoda jak i frekwencja, 59 jednostek pływających wystartowało do rywalizacji przy pięknej pogodzie a rozlewisko Zalewu Koronowskiego pokryło się żaglami. W międzyczasie zaproszeni goście odbyli rejs jachtami po akwenie podczas którego upamiętniono tych, którzy odeszli rzucając na wody Zalewu okolicznościowy wieniec.
Po skończonych wyścigach załogi udały się na tradycyjną grochówkę, a wieczorem zorganizowano biesiadę żeglarską. Wieczór uświetnił występ zespołu szantowego Własny Port. Na uczestników regat czekał poczęstunek. Uczestnicy biesiadowali do późna przy muzyce.
Organizatorzy składają podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji regat oraz sponsorom, którzy ufundowali nagrody lub wsparli organizację imprezy:
Wojewoda Kujawsko-Pomorski
Miejskie Wodociągi i Kanalizacja w Bydgoszczy
Bydgoski Klub Żeglarski
YKP Bydgoszcz
KŻ Wind Koronowo
Ratownik WOPR Adam Kamiński
Komenda Miejska Policji w Bydgoszczy
Dziękujemy członkom Pasatu za pomoc w organizacji regat: kol. Romualdowi Galor i Andrzejowi Strzyżowskiemu za pomoc w sędziowaniu , Bosmanowi – kol. Józefowi Gumiennemu, kol. Tadeuszowi Mrozek za udostępnione zdjęcia, kol. Urszuli Strzyżowskiej za obsługę biesiady oraz wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do organizacji imprezy.
Zapraszamy na kolejne regaty w przyszłym sezonie żeglarskim.
29 lipca 2023 roku na przystani w Pieczyskach odbyła się tegoroczna edycja Regat o Puchar OŻ PTTK PASAT. Podobnie jak w roku ubiegłym na starcie stawiło się 21 załóg jachtowych w 5 klasach.
Pomimo ostrzeżeń przed burzami udało się przy sprzyjających warunkach rozegrać 5 pełnych wyścigów. Szczególnie licznie reprezentowana była klasa Finn. Sędzią głównym regat był Patryk Romanowski, który sprawnie pokierował rywalizacją na wodzie. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwała ekipa ratowników z WOPR województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz funkcjonariusze Policji wodnej z KMP w Bydgoszczy. Rywalizacja odbyła się bezpiecznie. Po zakończonych regatach wszyscy uczestnicy otrzymali dyplomy, a zdobywcy miejsc 1-3 w poszczególnych klasach odebrali puchary i upominki rzeczowe. Na wszystkich uczestników regat po sportowych emocjach czekała grochówka w barze przy przystani wodnej oraz żeglarska biesiada, o której klimat muzyczny zadbał Maciej Cichański koncertując nie tylko w rytmie szant. Przewidywana w prognozach burza pojawiła się nad Pieczyskami dopiero w czasie biesiady, nieznacznie ją zakłócając, ale najważniejsze że udało się do tego czasu zakończyć rywalizację na wodzie.
Tak przedstawiała się końcowa klasyfikacja:
Klasa Finn
miejsce
załoga
jacht
I
II
III
IV
V
Suma
1
Maciej Knuth
POL-134
1
2*
1
1
1
4
2
Grzegorz Stępkowski
PL807
2*
1
2
2
2
7
3
Marek Wierczewski
POL-691
3
3
3
4*
3
12
4
Adam Grajewski
POL-66
4
*5
5
3
5
17
5
Michał Wieszok
POL-342
5
6*
4
5
4
18
6
Agnieszka Kowalska
169
6*
4
6
6
6
22
Klasa T-1
miejsce
załoga
jacht
I
II
III
IV
V
Suma
1
Maciej Kowalski Joanna Strzałka
Johnnie Walker
1*
1
1
1
1
4
2
Piotr Klimarczyk Magdalena Czeszyńska Tomasz Urbaniak
Orion
*3
2
2
2
2
8
3
Wojciech Górec Jan Górec
Enter-Pris
2
3*
3
3
3
11
4
Michał Górko Agnieszka Breitenbach Krzysztof Laskowski
Venus
4
4
DNF*
DNF
DNF
18
Klasa T-2
miejsce
załoga
jacht
I
II
III
IV
V
Suma
1
Maciej Grodzki Maja Grodzka
Alter Ego
1
2*
1
1
1
4
2
Marek Bonk Piotr Lewandowski
Marbo
*2
1
2
2
2
7
Klasa T-3
miejsce
załoga
jacht
I
II
III
IV
V
Suma
1
Adam Niedźwiedzki Ewa Tomasik
Gawra
1*
1
1
1
1
4
2
Mariusz Chyła Barbara Chyła
NUCHA 2
3*
2
2
2
2
8
3
Mirosław Rygielski Wojciech Rygielski
REM III
2
3*
3
3
3
11
4
Piotr Kołodziej Waldemar Sochacki
Paskuda
*5
4
4
4
5
17
5
Bartłomiej Biały Barbara Biały Piotr Biały Marek czerski Nadia czerska
Barbossa
4
*5
5
5
4
18
Klasa Omega
miejsce
załoga
jacht
I
II
III
IV
V
Suma
1
Mateusz Burzych Rafał Burzych Aleksander Czajkowski
Mateusz
1*
1
1
1
1
4
2
Jacek Laskowski Aleksandra Dopierała-Laskowska Hanna Gąsiewska
KOGA
*2
2
2
2
2
8
3
Jan Gackowski Daniel Gackowski Kacper Dobrowolski
6
3
3
4*
3
3
12
4
Marceli Złotowski Joanna Karkosz Krzysztof Karkosz